Warning: "continue" targeting switch is equivalent to "break". Did you mean to use "continue 2"? in /public_html/plugins/system/articlesanywhere/src/Replace.php on line 61

MATKA BOŻA PROWADZI MNIE ZA RĘKĘ… – wywiad księdzem Stanisławem Lubaszką

Ks. Sławomir Szczotka: Księże Stanisławie, z Hałcnowem jest Ksiądz związany, że tak powiem „od zawsze”. 15 lat, to sporo czasu! Czy mógłby Ksiądz przypomnieć, jak to się stało, że znalazł się Ksiądz w Hałcnowie?

Ks. Stanisław Lubaszka: 15 lat to dużo i mało, ale dla mnie to większość kapłańskiego życia. Nieustannie dziękuję Panu Bogu, że posłał mnie do Hałcnowa. W życiu księdza zawsze jest ten element posłania, decyzji podjętej przez ks. biskupa, więc tak naprawdę trudno pisać, jak to się stało. Trzeba widzieć w tym wolę Bożą. Wcześniej byłem w pobliżu, bo przez 5 lat w parafii Matki Bożej Fatimskiej na Obszarach.

Czy ma Ksiądz jakieś szczególne wspomnienia związane z początkiem swojej posługi w naszej parafii?

W Hałcnowie było mi łatwo się zaaklimatyzować, gdyż proboszczem był ks. prałat Stanisław Morawa, z którym wcześniej byliśmy przez 4 lata wikariuszami w Żywcu. Od początku pamiętam wiele dobroci i życzliwości ze strony Hałcnowian. Na początku katechizowałem w Szkole Podstawowej i w Gimnazjum, i bardzo miło wspominam ten czas. Cieszyłem się, że spotkał mnie zaszczyt bycia w sanktuarium maryjnym naszej diecezji. W czasie pobytu mogłem być świadkiem jak ono stawało się coraz bardziej prężne i piękne.

Spoglądając na parafie, w których Ksiądz posługiwał można by stwierdzić, że podąża Ksiądz maryjnym szlakiem. Była parafia Narodzenia NMP w Żywcu, parafia Nawiedzenia w Hałcnowie, a teraz parafia Wniebowzięcia NMP w Milówce. Czy dzięki temu, Matka Boża stała się Księdzu szczególnie bliska?

Traktuje to jako szczególne wyróżnienie, jako dar od Pana Boga. Przez lata kapłańskiego życia jestem pod opieką Matki Bożej. Czy można być w lepszych rękach? Jest to dla mnie zadanie, aby kształtować swoją pobożność maryjną. To ciągle jest przede mną… ale na każdym kroku czuję, że Matka Boża prowadzi mnie za rękę.

Przez tyle lat spoglądał Ksiądz na Matkę Bożą Bolesną w naszym Sanktuarium. Co, to wpatrywanie się w Maryję wniosło w Księdza życie?

Pierwszą rzeczą jaką zrobiłem w swoim pokoju na nowej parafii, to powiesiłem nad biurkiem obraz Matki Bożej Hałcnowskiej. I teraz codziennie mam Jej wizerunek przed oczami. Tym samym nadal wpatruję się w Jej oblicze. To dodaje mi pewności, że Ona jest ze mną. Wiem, że zawsze mogę liczyć na Jej pomoc, chciałoby się napisać: „Jestem bardzo w rękach Maryi”.

 

Przez 15 lat podejmował Ksiądz i prowadził różne inicjatywy przy naszej parafii i nie tylko. Wymienię choć kilka: redagowanie gazetki, zainicjowanie hałcnowskiej strony internetowej, orgaznizowane spotkań z ciekawymi ludźmi, pielgrzymek, wyjazdów, wycieczek w góry… Jak udało się znajdywać czas na te wszystkie przedsięwzięcia!?

To nie jest moja zasługa, ale ludzi, którzy chcieli w tym uczestniczyć. Tak to widzę, że to nie ja dawałem komuś swój czas, ale konkretne osoby ofiarowały mi swój czas, chciały go spędzać w sposób, który proponowałem. I jestem pewien, że mi było to bardziej potrzebne. Bardzo dobrze pracuje się z ludźmi, gdy widać ich zaangażowanie i radość, to dodaje skrzydeł, aby podejmować wspólnie kolejne inicjatywy.

Co sprawiało księdzu najwięcej radości w czasie pracy duszpasterskiej w Hałcnowie?

W Hałcnowie nie miałem funkcji wikariusza, ale rezydenta, więc moje zaangażowanie w duszpasterstwo nie było pełne. Z racji pełnionych funkcji w diecezji, dużo miałem wyjazdów z posługami w innych parafiach. Robiłem co mogłem, ale na pewno mogło być tego więcej. Na szczęście Ks. Proboszcz i księża wikariusze byli wyrozumiali, gdy informowałem ich, że „znowu mnie nie będzie…”. Mogłem podejmować zajęcia niezwiązane wprost z duszpasterstwem: nordic walking, wycieczki w góry, wyjazdy na narty. Bardzo dziękuję wszystkim osobom, które uczestniczyły w takim nietypowym „duszpasterstwie”. Bardzo miło wspominam wszystkie te spotkania.

Wiem, że także redagowanie gazetki sprawiało Księdzu dużo radości i zawsze starannie przygotowywał Ksiądz kolejne numery. Może opowiedziałby Ksiądz w kilku słowach, jak wyglądała praca nad gazetką? Dlaczego warto prowadzić gazetki parafialne?

Gazetka „W Moim Kościele” była (jest) dla mnie bardzo ważna. Widzę w niej możliwość przekazywania wielu dobrych informacji o ludziach i wydarzeniach w Hałcnowie. Dzisiaj mamy ogromny deficyt dobrych wiadomości, jesteśmy zasypywani złymi informacjami. A przecież tyle dobra dzieje się w Hałcnowie, ale jak każde dobro jest ono pokorne, samo się nie reklamuje. Dlatego gazetka była dla mnie narzędziem promowania dobra. Cieszyłem się każdą dobrą informacją nie tylko z parafii, ale ze szkół, z domu kultury; nie tylko ze wspólnot parafialnych, ale z innych prężnie działających grup w Hałcnowie. Tam każdego miesiąca było tyle pięknych wydarzeń, że zawsze było o czym pisać. W redagowaniu gazetki nie było profesjonalizmu, bo powinienem mieć stałą redakcje, ale na szczęście nie brakowało osób, które każdego miesiąca pisały artykuły do gazetki. To dzięki nim gazetka się ukazywała i to w dużym nakładzie. Moja rola polegała na zbieraniu artykułów, robieniu korekty, a inni wykonywali „kawał dobrej roboty”. Wszystkim, którzy pisali do gazetki, przesyłali zdjęcia, robili skład i drukowali, ministrantom i lektorom, którzy zajmowali się kolportażem – z serca dziękuję.

 

Kolejną pasją Księdza są góry. Hałcnowianie odbyli z Księdzem sporo wypraw w góry i na narty. Jak narodził się pomysł, aby wspólnie przemierzać szlaki?

Nie pamiętam gdzie była pierwsza wycieczka, ale domyślam się, że znowu to nie tyle ja ją zainicjowałem, ile znaleźli się ludzie, którzy mieli pomysł, żeby gdzieś wspólnie pojechać w góry. Naprawdę to nie było tak, że ja coś wymyślałem, ja po prostu słuchałem ludzi, którzy kochają góry i chcieli gdzieś wspólnie pojechać. Wycieczki w Tatry Polskie i Słowackie, na Małą Fatrę, w Gorce, Pieniny, Beskidy, wyjazdy na narty na Chopok i do Sihelnego – pozostaną niezapomniane. Potem było już tak, że posyłałem SMS-y do osób, które miałem w bazie danych, i po kilkunastu minutach było już zapisanych połowa autobusu na wycieczkę, a na następny dzień, nie było już miejsc. W wyższe góry chodziliśmy w mniejszych grupach, zawsze trzeba było brać pod uwagę względy bezpieczeństwa. Góry są uprzywilejowanym miejscem, gdzie można spotkać Boga, ale również łatwiej o integrację z ludźmi.

Nie sposób nie zapytać Księdza, co zabrał ze sobą w sercu z naszego Hałcnowa? Czego będzie brakowało?

15 lat, to prawie 1/3 mojego życia, więc dużo w sercu jest osób i wydarzeń z Hałcnowa. Taka zmiana parafii, to tak jakby człowiek musiał zaczynać wszystko od początku… Wiadomo, początki są bardzo trudne.

Spotkanie z drugim człowiekiem ubogaca i może również prowadzić do spotkania z Bogiem. Na pewno wielu Hałcnowian zostało ubogaconych w spotkaniu z Księdzem i dzięki posłudze, którą przez tyle lat pełnił Ksiądz w naszej wspólnocie. A czym dla Księdza były spotkania z Hałcnowianami?

Czułem się w Hałcnowie bardzo dobrze. Atmosfera na plebanii była jak w domu. Dużo dobroci i życzliwości doświadczyłem od Hałcnowian. Jakże miłe były wyjazdy z emerytami na operetki... comiesięczne spotkania w kręgu Oazy Rodzin... Niezwykła życzliwość Sióstr Serafitek... nabożeństwa majowe przy kapliczkach... spotkania z chorymi w domach... Róże Różańcowe facebookowe... ekstremalne drogi krzyżowe... Jestem za to wszystko bardzo wdzięczny. Wiem, że powinienem wymienić osoby, ale nie wystarczyłoby gazetki, żeby wszystkich wypisać. Dlatego z serca dziękuję każdemu kogo Pan Bóg postawił na mojej drodze i przepraszam tych, którzy odeszli smutni po spotkaniu ze mną. Zapewniam, że każdego dnia modlę się za wszystkich Hałcnowian. W ten sposób spłacam dług wdzięczności.

Został Ksiądz mianowany proboszczem parafii w Milówce, która otoczona jest górami, jako że leży w Beskidzie Żywieckim. Może jeszcze za wcześnie o to pytać, ale jakie są pierwsze wrażenia?

Rzeczywiście poza pięknymi terenami, niewiele mogę napisać. Miesiąc czasu, to za mało, aby wyciągać jakieś wnioski. Na razie jest czas obserwacji, słuchania, tego co się tutaj dzieje. Parafia działa dobrze dzięki pracy poprzednich księży proboszczów i wikariuszy.

Ufając Bożej Opatrzności jakie są księdza plany i marzenia na najbliższe miesiące i lata?

W życiu księdza trudno mieć swoje plany. Inni decydują, więc można mówić jedynie o posłuszeństwie. Otwieram się na to co przyniesie Opatrzność Boża, bo wiem, że to będzie najlepsze. Jedynie proszę o modlitwę w mojej intencji.

Ks. Stanisław Lubaszka – doktor teologii (katolicka nauka społeczna), kapłan diecezji bielsko-żywieckiej, urodzony 12 sierpnia 1967 roku w Jordanowie, święcenia kapłańskie przyjął w roku 1991. Studiował w Wyższym Seminarium Duchownym Archidiecezji Krakowskiej w Krakowie i w Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, gdzie uzyskał kolejne stopnie naukowe: magistra (1991 r.), licencjata (1996 r.) i doktora (2000 r.). Wykładowca katolickiej nauki społecznej. Notariusz a następnie kanclerz w diecezji bielsko-żywieckiej. Od 2015 proboszcz w parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Milówce.

 


Znacie te czerwone kijki?  Wiecie do kogo należą?

 

Wspomnienie kilku z wielu wypraw zorganizowanych przez ks. Stanisława, który dziś jest już proboszczem parafii p.w. Wniebowzięcia N.M.P. w Milówce. Dziękujemy! Życzymy i zdrowia, i szczęścia, i błogosławieństwa przez serce Maryi!