Warning: "continue" targeting switch is equivalent to "break". Did you mean to use "continue 2"? in /public_html/plugins/system/articlesanywhere/src/Replace.php on line 61

Boże Narodzenie to święta, na które czekamy z utęsknieniem. Mają one niepowtarzalny i niezapomniany klimat. Tworzą go w naszej tradycji często nieznane w innych krajach rodzinne zwyczaje. Wielu z nas przekazuje je z pokolenia na pokolenie. Zastanówmy się nad tym jak było dawniej? Jak ludzie żyjących w latach 40 ubiegłego wieku przeżywali Święta Bożego Narodzenia? Jaka w tym czasie panowała tradycja?
Najważniejszą z tradycji była żywa choinka, po którą do lasu wczesnym rankiem w dniu Wigilii wyruszał ojciec rodziny wraz z dziećmi. Dzieci ubierały choinkę wcześniej wykonanymi przez siebie ozdobami ze słomy, papieru, a także jabłkami i orzechami. Na niektórych choinkach paliły się świeczki. Gospodyni domu wraz z najstarszymi córkami sprzątała izby i zajmowała się przygotowaniem potraw na wigilijną wieczerzę. Tradycja nakazywała spożywać tylko potrawy postne. Jeżeli chodzi o ilość podawanych potraw, to była ona różna. Potrawy zawierały wszystkie płody rolne po to, aby dobrze obrodziły w następnym roku. Wskazane było skosztowanie wszystkich potraw, aby nie zabrakło ich podczas całego roku.

Wigilię otwierała jedna z tradycyjnych zup wigilijnych: barszcz czerwony z uszkami lub zupa grzybowa. Najważniejszym daniem były ryby, także śledzie. Poza tym podawało się staropolski groch z kapustą, pierogi, potrawy z grzybów suszonych, kompoty z suszonych owoców, strucle z makiem, a także kutię – wspaniały przysmak przyrządzony z pszenicy, mielonego maku, miodu oraz bakalii, na które dzieci czekały cały rok. 
Stół zaścielano białym obrusem, pod który kładziono, oprócz sianka, czosnek – wierzono, że miał on w nadchodzącym roku ochronić wszystkich domowników przed chorobami. Przed samą wieczerzą w cztery kąty izby stawiano po snopie niewymłóconego zboża, siano lub słomę - aby dobrze obrodziły w przyszłym roku. Zostawiano także wolne miejsce przy stole dla niespodziewanego gościa, mówiono, że wędrowiec, który zapuka w drzwi domu, zostanie przyjęty jak brat.
W dawnych czasach dbano także o to, aby do stołu zasiadała parzysta liczba osób.  Nieparzysta ilość uczestników miała wróżyć dla jednego z nich nieszczęście. Przed rozpoczęciem wigilii zapalano metrową świecę, która świeciła nieustannie przez całe święta. Miała ona chronić gospodarstwo przed różnymi nieszczęściami. Gdy wszyscy zebrali się przy stole, odmawiana była modlitwa.  Następnie dzielono się opłatkiem składając sobie przy tym nawzajem życzenia. Po życzeniach zasiadano do wigilijnego stołu. Po spożytej kolacji śpiewano kolędy. Dziewczęta zbierały ze stołów łyżki i wychodziły na dwór. Stukając nimi o płot nasłuchiwały, z której strony zaszczeka pies. Gdy pies zaszczekał z danej strony, stamtąd miał pojawić się przyszły mąż.
Wszystkie niespożyte potrawy zostawiano na wigilijnym stole do następnego dnia, ponieważ wierzono, że w wigilijną noc dom odwiedzą dusze zmarłych przodków. Około północy cała rodzina wyruszała do kościoła na pasterkę, aby przywitać nowonarodzonego Zbawiciela.
Niestety nie wszyscy z nas pielęgnują te wszystkie, jakże piękne zwyczaje. Dbajmy o to, aby choć część z nich została przekazana nowym kolejnym pokoleniom, po to by wiedzieli, że święta to czas radości i nadziei, a nie zwykłych szarych dni, które niestety coraz częściej dominują w naszym życiu  

Piotr Piątek