Warning: "continue" targeting switch is equivalent to "break". Did you mean to use "continue 2"? in /public_html/plugins/system/articlesanywhere/src/Replace.php on line 61

Z pamięci pokolenia autora

Wielu Hałcnowian związanych było z miłym i sympatycznym księdzem Skibą. Był to wysoki mężczyzna, zawsze uśmiechnięty, żartobliwie mrugał spod okularów. Zawsze w kieszeniach sutanny miał cukierki. Uczył religii w szkole, a po jej przeniesieniu do kościoła jesienią 1953 r., zacny ksiądz Paweł Skiba uczył nas latem na zewnątrz kościoła lub na chórze, zaś zimą na pięterku, nad zakrystią (obecnie starą). Później ks. Skiba postanowił zbudować salkę katechetyczną. Dzisiaj na jej miejscu istnieje nowa zakrystia oraz piękna kaplica Miłosierdzia Bożego. Takim w pamięci pozostanie ksiądz Skiba - Zasłużony Obywatel Hałcnowa.

 

Korzenie księdza Skiby

Rodzina Skibów od pokoleń związana była z ziemią Oleską, a konkretnie ze Starym Olesnym i z odległymi o 4 km Gronowicami (niem. Grunowitz). Ojciec Jakub, prawdopodobnie, został przeniesiony w połowie XIX wieku, do pracy w majątku królewskim monarchy Królestwa Pruskiego, do Surowa. Psurów to przysiółek Ligoty Oleskiej, w gminie Radłów (niem. Radlau), odległy o 15 km od Starego Olesna. We wsi jest zaledwie 11 domów i były majątek - folwark rolniczy. Skąd pochodzi nazwa Psurów? Tego nikt nie wie dokładnie. Bernard Kus, historyk mieszkający w Psurowie ze śmiechem przypomina, że pytał o to swoją babcię. Ta rzekła „A, bo we wsi było zawsze dużo psów.” Na przełomie XIX i XX wieku rodzice: Jakób (taka była pisownia) jako koniuszy i mama Johanna z Kupków pracująca w „kredensie” byli szanowanymi Obywatelami przez zarządców majątku króla pruskiego.

Dzieciństwo i młodość

Paweł Skiba urodził się 4 września 1901 r., kiedy ziemia Oleska należały do Zjednoczonego Królestwa Pruskiego, a król pruski pełnił każdorazowo funkcję cesarza niemieckiego. Psurów należał i należy do parafii pw. Św. Mateusza w Sternalicach. Tamże, jak wiemy z parafialnej księgi chrztów - w niedzielę 8.09.1901 r. odbył się chrzest Pawła Skiby, a chrzestnym był Jakób Jurczyk. Rodzice Pawła i on sam byli podanymi ostatniego cesarza niemieckiego i króla pruskiego (1888-1918) Wilhelma II Hohenzollerna. W domu Skibów i jego rodzinie mówiono po polsku, potwierdziło to autorowi wielu rozmówców. Pomimo poszukiwań nie natrafiono na potomków Skibów w rejonie: Psurów - Ligota Oleska - Sternalice.

Decyzją władz w latach 80-tych XIX wieku było wprowadzenie języka niemieckiego, jako języka obowiązkowego, do szkół. Z kolei od 1901 r., także religia była nauczana po niemiecku. Władze wdrażały program „Kulturkampf” kanclerza Otto von Bismarcka.

Olesno było miastem powiatowym w rejencji opolskiej. Według danych z roku 1905 w Oleckim, językiem ojczystym dla 56% mieszkańców był niemiecki, a niemal 35% polski; ponad 6% zadeklarowało dwujęzyczność. Młody Skiba wychowywał się w środowisku niemiecko - polskim i znał dobrze język niemiecki i polski. Jego rodzina należała do autochtonów śląskich. W państwie Pruskim istniały od początku XX wieku 8-mio klasowe szkoły powszechne, jako obowiązkowe. Taka Katholische Schule - Szkoła Katolicka w Ligocie istniała z j. niemieckim. Jeśli rodzice ucznia zamierzali go kształcić dalej, to po 5-tej klasie szedł do Gimnazjum w Oleśnie (9-cio letnie). Taką drogę przeszedł Paweł. Warto dodać, że wspomniany historyk Kus z Psurowa jest w posiadaniu historii szkoły w Ligocie Oleskiej.

Rodzeństwo

Ksiądz Paweł Skiba miał liczne rodzeństwo, a to:

siostry: Franciszka, Maria i Julia

braci: Roch (zwany w rodzinie Rochu lub Roku) i Franciszek.

W czasie pobytu ks. Pawła w Hałcnowie, pomagali Jemu najbliżsi, a to rodzeństwo:

1. Niezamężna Franciszka prowadziła dom, kuchnię plebańską. Około roku 1952 opuściła Hałcnów i zamieszkała przy rodzinie w Starym Oleśnie. Tam zmarła w 1976 r i spoczęła na miejscowym cmentarzu.

2. Kawaler brat Roch, który w Hałcnowie zajmował się gospodarowaniem na roli. Brat miał na głowie spore gospodarstwo, ziemie wokół kościoła. Parafia miała tereny od ul. Wyzwolenia po Księży Las wraz z lasem (m.in. rejon ul. Przyjaźni, obecne osiedle ul. Serdeczna - Ks. Skiby - Księży Las) po cmentarz, a także tereny, przy ul. Wyzwolenia obok „Organistówki”. Nadto do parafii należały tereny nad Księżym Lasem. W samym Księżym Lesie było boisko, gdzie bywały mecze, festyny itp. W lesie była kamienna grota i tam były nabożeństwa majowe. Gospodarstwo miało pełne wyposażenie rolnicze. Autor pamięta z 40 i 50-tych lat, że nie raz udało się nam chłopcom zabrać na wóz Rocha. Miał pięknego, okazałego konia. Brat Roch około 1952 roku wyjechał z Hałcnowa, a później po 1956 roku wyjechał do Niemiec i tam zmarł.

Szczególną atencję Paweł miał do siostry Julii, która wyszła za mąż za Józefa Sygułę i mieszkała w Starym Oleśnie. Sygułowie Józef i Julia ze Skibów mieli trzy córki: Marię, Elżbietę i Teresę. Kilka słów trzeba poświęcić tym dziewczynom, siostrzenicom:

Najstarsza córka Maria siostrzenica ks. Pawła była znana w Hałcnowie, także autorowi. Maria wyszła za mąż za Ottona Górę i zamieszkali w Pisarzowicach. Marysia i Ottek dochowali się syna Andrzeja Tadeusza (ur. 1970 r), który chodził do szkoły w Pisarzowicach. Imię Tadeusz wybrali mu rodzice, gdyż było to imię zakonne Pawła Skiby. Za przykładem wuja Pawła, Andrzej Tadeusz zostaje kapłanem (święcenia 17.05.1981 r.). Aktualnie jest proboszczem parafii pw. Św. Wawrzyńca w Wódce - Posucice w Diecezji Opolskiej.

Elżbieta wyszła za mąż za Franciszka Dragon i mieszkała w domu rodzinnym „na Dziubku” w Starym Oleśnie . Do domu „na Dziubku” ks. Skiba przyjeżdżał na wakacje aż do roku 1966.

Teresa wyszła za mąż za Herberta Wicher i mieszkała początkowo z mężem w Starym Oleśnie do roku 1966 „na Dziubku”. Potem od roku 1967 siostrzenica Teresa z rodziną zamieszkuje dom w Starym Oleśnie o numerze 57A. Pani Teresa jest po 80 - dziesiątce i żyje z córką Ireną, nauczycielką. Do tegoż domu nr 57A w latach 1967 -70 przyjeżdżał na wakacje ks. Paweł.

Ks. Skiba Salwatorianinem

Z danych zachowanych w Archiwum Prowincji Polskiej Salwatorianów w Krakowie wiemy, że Paweł wstępuje do zakonu Salwatorianów (Towarzystwo Boskiego Zbawiciela - SDS) w Trzebini. Po nowicjacie, w dniu 11 kwietnia 1925 r. przyjmuje imię zakonne Tadeusz. Pierwsze śluby zakonne złożył w 1926 r. Święcenia kapłańskie otrzymał 21.06.1930 r. w Krakowie, w bazylice ojców Franciszkanów, z rąk bpa Stanisława Rosponda. Prymicje odbył w swych rodzinnych stronach, w Gronowicach, w dniu 2 lipca 1930 r. Mszę Świętą sprawował w zabytkowym kościele pw. Św. Idziego z XVII wieku. W tym czasie proboszczem tam był ks. Jerzy Pollak. Kościół pw. Św. Idziego spalił się w roku 1995 r. Dzisiaj istnieje odbudowany na jego miejscu nowy kościół. Czytelniku, proszę spojrzeć na zbieżność daty prymicji z Hałcnowskim odpustem na Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny, czy to przypadek, czy ???. Od roku 1927 Salwatorianie mają Polską Prowincję. Po czym przez kolejny rok Paweł studiował teologię m. in. w Holandii, kończąc IV kurs programowego nauczania. Od 1931 r. przebywał we wspólnocie zakonnej w Krakowie, pomagając ekonomowi, magistrowi nowicjuszy i prefektowi kleryków. W 1933 r. został przeniesiony do nowo wybudowanego przez Salwatorianów „Kolegium Kształcenia Młodzieży” w Mikołowie. W Mikołowie pełnił obowiązku ekonoma. Wreszcie przełożony prowincji polskiej Salwatorianów powołuje w roku 1936 ks. Skibę na sekretarza prowincjonalnego. Tą funkcję pełni aż do końca sierpnia 1939 r.

Wybuch II wojny światowej

Napięcie społeczne przed wybuchem II wojny światowej, z końcem sierpnia 1939 r., udziela się również u Salwatorianów, część braci udaje się na ucieczkę. Ksiądz Skiba zapisał w kronice parafialnej takie słowa: „Piszący te słowa też niestety uciekał aż do Kielc i Pińczowa.” Ostatecznie w drugiej połowie września 1939 roku wraca z ucieczki do Domu Zakonnego w Krakowie.

Skąd ksiądz Skiba w Hałcnowie?

Metropolita krakowski Książe abp Stefan Adam Sapieha nakazuje w trybie pilnym opuszczenie Parafii w Hałcnowie przez ks. proboszcza Witta Brzyckiego. Specjalny kurier z Krakowa prawdopodobnie 18.09.1939 r. zabiera ks. Brzyckiego, po skromnej liturgii odpustowej Matki Boskiej Bolesnej. Z zapisu kroniki Salwatorianów wynika, że „W pierwszym dniach października 1939 r. do Hałcnowa przybył ks. Alfred Grabowski wraz z ks. Hieronimem Pinkiem” (wyświęcony 1938 r). Ksiądz Grabowski to nie tylko zakonnik, lecz pisarz, rekolekcjonista, rektor, specjalista kierunku filozoficzno-teologicznego. Zaś ks. Brzycki z polecenia abpa Sapiehy zostaje przeniesiony do Krakowa. Ksiądz Grabowski administruje parafią Hałcnów do pierwszych dni grudnia 1939 r. Sytuacja ks. Grabowskiego w Hałcnowie staje się niebezpieczną, a to za sprawą inwigilacji przez funkcjonariuszy Tajnej Policji Państwowej zwanej jako Gestapo (niem. Geheime Staatspolizei). Ks. Grabowskim interesował się Referat A-4 należący do Gruppe IV zajmującej się zwalczaniem ruchu oporu. Ks. Grabowski musiał się ukrywać.

Stąd administrację nad parafią Hałcnów na początku grudnia 1939 r. przejmuje ks. Paweł Skiba, na polecenia abpa Stefana Sapiehy. Prawdopodobnie ks. Skiba przybywa do Hałcnowa po południu, 9 grudnia 1939 r. Ważącym elementem takiej decyzji władz kościelnych był fakt biegłej znajomości języka niemieckiego i polskiego, co zapewniało udzielanie sakramentów świętych wszystkim wiernym, niezależnie od przynależności narodowej. Decyzja o skierowaniu ks. Skiby do Hałcnowa była wyjątkowo szczęśliwa, a jak się później okazało, była zbawienna w okresie okupacji i po II wojnie światowej. Wychowany w środowisku autochtonów śląskich ks. Skiba należał do ludzi wyjątkowo tolerancyjnych i życzliwych dla drugiego człowieka. Mianowanie ks. Skiby na administratora w Hałcnowie nie obyło się bez udziału bp. Stanisława Rosponda (1927 - 1958), który znał szczegółowo sytuację w Hałcnowie, od ks. W. Brzyckiego proboszcza w Hałcnowie (1924-39). Przecież ks. bp Rospond był opiekunem ks. Brzyckiego i jego dobrym znajomym.

Autor uzyskał informację (choć nie sprawdzoną) od kilku osób, że ks. Skiba przybywając do Hałcnowa przedstawił władzom niemieckim poświadczenie o niemieckim pochodzeniu, wystawione przez „sekretarza o nazwisku Bart lub Barth” - sekretarz był Austriakiem. Kto uzyskał dla księdza owe zaświadczenie lub gdzie je uzyskał, nie wiadomo?. Być może, że było działanie Kurii Krakowskiej, a raczej zdaniem autora było to działanie Salwatorianów, a konkretnie sekretarza prowincji austro-węgierskiej (do której dawniej należało Kolegium w Trzebini). Być może salwatorianin Skiba miał swe „koneksje z owym sekretarzem”. Władze okupacyjne traktowały, wobec tego, ks. Skibę za swego. Misja księdza Skiby w czasie okupacji i później po 1945 r., ukazuje Jego wyjątkową osobowość, którą można odnieść do słów „Miłość Boga i miłość bliźniego to dwa skrzydła tych samych drzwi, które mogą się otwierać albo zamykać zawsze razem” jakie sformułował duński filozof, poeta i teolog, uznawany za „Sokratesa Północy”, Soren Kierkeggard. Osobowość naszego Księdza, to jak owe drzwi zawsze była otwarta na Boga i na ludzi, za co szczerze trzeba JEMU dzisiaj dziękować.

Ks. Skiba pozostał cały czas salwatorianinem i administratorem parafii przez całą okupację i później, a więc nie był kapłanem diecezjalnym. Ten status pozwalał Jemu na umiejętne, a wręcz dyplomatyczne postępowanie w stosunku do władz okupacyjnych i władz po wyzwoleniu. Jego status zmienił się dopiero w roku 1959.

P.T. Czytelniku, część II wspomnienia o ks. Skibie z czasu okupacji, frontu, z lat 1945 - 1970, pobytu na wakacjach itp znajdziesz w numerze majowym miesięcznika.

Władysław Z. Mirota