Zaśpiewała mi ptaszyna gdzieś w kosodrzewinie
Co mi Bóg przeznaczył, pewnie mnie nie minie.
Taka sentencja, a i inne sentencje życiowe, towarzyszyły nam podczas kolejnej hałcnowskiej wyprawy w góry. Tym razem wesoły autokar z hałcnowianami i zaprzyjaźnionymi stypendystami Fundacji Dzieło Tysiąclecia, zmierzał w słowackie Tatry Zachodnie – a celem wyprawy były urocze Rohacke Plesa, czyli stawy w dolinie leżącej u stóp Rohaczy.
Galeria zdjęć fotomana: KLIKNIJ Galeria zdjęć ks. Stanisława: KLIKNIJ
Znów o 6 rano, polecając losy wyprawy Najwyższemu i Hałcnowskiej Pani, wycieczka wyruszyła w kierunku Żywca i Korbielowa, by po przekroczeniu granicy udać się w stronę Zuberca. Autokar został zaparkowany na parkingu w Zverovce, a ekipa czerwonym szlakiem raźnym krokiem pomaszerowała w stronę wodospadów i stawków.
Po dość uciążliwym podejściu, roztoczyły się przed naszymi oczami widoki Rohackiej Doliny, w której „rozlane na kilku poziomach, migotały w słońcu jak maleńkie lustereczka - Rohackie Stawy” (źródło: KLIK).
To był wspaniały relaks na brzegach nad ich wodami. Podczas schodzenia horyzont zamykał grzbiet szczytów Grześ, Rakoń i Wołowiec. Pod koniec wędrówki każdy mógł się posilić i skosztować napoju Zlaty Bażant w schronisku o nazwie Tatliakova Chata.
Na całym szlaku towarzyszyły nam tablice informujące o otaczających nas górach i przyrodzie, ustawione przez słowackie służby. Na nich to wypisano, wspomniane na wstępie, sentencje życiowe.
Wracając, znów uczestniczyliśmy w ruchomym nabożeństwie czerwcowym, a potem oddaliśmy się wspólnym śpiewom. Tradycji stało się zadość – wszystkich po raz kolejny ucieszyła śpiewana historia o polowaniu na Czarnym Lądzie.
Wielka galeria zdjęć fotomana z wycieczki jest tutaj: KLIKNIJ
Bronisław Szafarczyk
FOTO: autor